Przepisy

Malta to raj dla osób na diecie bezglutenowej. W porównaniu do Polski, praktycznie każda knajpa ma do wyboru bezglutenowy makaron, więc nie jesteśmy skazani na sałatki, lub dania z grilla. Wiele restauracji proponuje również pizze bezglutenowe 🙂 Także z głodu nie umrzecie! 

Czasami zastanawiam się czy udostępniać tutaj tego typu przepisy. Kanapkę potrafi zrobić każdy taką, która smakuje mu najbardziej. Ale przecież nieraz zaskakują nas niektóre połączenia i wtedy się zastanawiamy „czemu wcześniej na to nie wpadliśmy? Czemu dopiero teraz tego spróbowałam?”. I tak właśnie jest z tą kanapką. Opublikowałam kiedyś sałatkę w podobnym stylu, a rok temu spróbowałam po raz pierwszy takiej kombinacji w postaci kanapki. I wiecie co? Bomba. Bomba „fantastyczności” 🙂

Kuchnia indyjska – coraz bardziej popularna, coraz częściej zamawiana i coraz częściej przeze mnie gotowana. Ciągle udoskonalam przepisy, ale myślę, że ten jest już gotowy by ujrzeć światło dzienne. To nie jest tak, że sama stworzyłam ten przepis od zera. Nie, nie. To zlepek kilku przepisów z sieci, połączenie wszystkiego co najlepsze i stworzenie czegoś co smakuje MI i co smakiem przypomina ” butter chicken”.

Dzisiejszy wpis to inspiracja fast fooda spotykanego na każdym rogu w większym mieście. W Krakowie na każdym kroku można spotkać lokal, który oferuje kebaby, czy tortille. Niestety nie te, które najbardziej mnie interesują – czyli bezglutenowe. No cóż, trzeba radzić sobie samemu. A zadanie jest jeszcze bardziej utrudnione, bo jest to bezglutenowa WEGE tortilla. Ale mieszanka, co? 🙂

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że będę jadła, a co więcej – sama przyrządzała „smalec” z fasoli, kazałabym mu postukać się w głowę. Już teraz wiem – nigdy nie mów nigdy. A moje „nigdy” właśnie nadeszło. Stało się. „Smalec” z fasoli – jak to w ogóle brzmi? Ciągle się dziwię temu określeniu. Taki mocny oksymoron, a jaki smaczny.

Śniadanie na słodko? Pewnie pierwszą myślą większości z Was będzie – „Owsianka!”. U mnie natomiast zawsze na pierwszym miejscu są różnego rodzaju placuszki, a dopiero później owsianka. Na blogu znajdziecie przepis na podobne placuszki, ale na mleczku kokosowym oraz z dodatkiem cukru. Dzisiejsza wersja nie ma ani grama dodatkowego cukru, całą słodycz nadaje banan. A mleczko kokosowe? Zastępuję je 2 łyżkami jogurtu naturalnego. Kolejna różnica? Dodatek gorzkiej czekolady, która w połączeniu z borówkami + w wersji na ciepło robi robotę 🙂

Kolej na zupę krem z białych warzyw, z chrupkami z ciecierzycy. Bo kto powiedział, że zupa krem musi być z grzankami? No właśnie! Zazwyczaj, tak podajemy zupę krem, ale w końcu znalazłam jakąś alternatywę. I to jaką pyszną! Obieramy warzywa, podsmażamy na patelni, zalewamy bulionem, blendujemy i voilà! A no i chrupki… Ileż to roboty!!!! Wykładamy ciecierzycę z puszki na papier do pieczenia, przyprawiamy, pieczemy, starając się o niej nie zapomnieć. I to by było na tyle 🙂

Do upieczenia bezglutenowego chleba bananowego, zbierałam się bardzo długo. Miałam już zapisane kilka przepisów – kilka, ponieważ nigdy żaden w 100% mi nie odpowiadał. Dlatego chciałam połączyć ze sobą kilka pomysłów z tych przepisów i spróbować upiec swoją wersję. Na całe szczęście z pomocą przyszły dziewczyny Kamila i Noemi Górny, które wydały książkę „Bezglutenowe Podróże. Ciasta i desery”, gdzie znalazłam przepis na bezglutenowy chlebek bananowy który był najbliższy mojej wymarzonej wersji 🙂

Coś mi się wydaje, że rozpoczęłam serie pomysłów na obiad w postaci risotto 🙂 Bardzo polubiłam tego typu obiady! U mnie zawsze goszczą w wersji z bulionem własnej roboty, ale dla osób, którym brak czasu na długie gotowanie bulionu (umówmy się- to nie jest 20 minut roboty), a lubią kostki rosołowe taki obiad też będzie dobrym pomysłem! Dzisiaj mamy wersję bezmięsną, mającą masę pysznych rzeczy takich jak: burak, kozi ser i orzechy włoskie! Pychotka 🙂 Idealny sposób by „przemycić” do obiadu buraka, za którym dużo osób nie przepada!